poniedziałek, 10 listopada 2014

Prolog. Książę


 Tynktura 24
Jednym z najskuteczniejszych naturalnych jadów jest ten, który wykorzystują głównie jadowite żmije i kobry. [...] Jednak trudność w jego pozyskaniu zalicza kombinację szesnastu najsilniejszych jadów do rzadko spotykanych przyczyn zgonu.
 ("Kompendium alchimiskie Iwo Gracyi" XVII w.)

- Chodź - szepnął jej na ucho, kiedy siedzieli skuleni pod kołdrą w jego pokoju. Amelia pamiętała tylko, że nad nimi na ścianie wisiał utrzymany w gotyckim stylu plakat Queen. Okno było zasłonięte czarną roletą, więc jedynym źródłem światła były wyświetlacze ich telefonów. - Chodź...
Pochyliła się ufnie, a on szepnął jej coś na ucho. Nie wytrzymała i się zaśmiała.
- Gabriel!
Jakieś trzy dni temu coś między nimi pękło. Gabriel zawsze stwarzał pozory niegrzecznego chłopca z niebrzydką twarzyczką - taki już był i to w nim kochała. Czasami denerwowało ją, kiedy zachowywał się, jakby należał mu się cały świat włącznie z nią samą. Zadręczała się, że ich związek zaczął się sypać: zależało jej na nim. Do diabła! Przez niego przestała się odzywać do ojca. A Wanda, ta głupia szczeniara, chodząca za nią krok w krok jak mały biedny piesek robiła już do Gabriela maślane oczęta.
Nie sądziła, by on był nią zainteresowany, sam jej mówił, że nie przepada za Wandą. Kto wie? Może przesadzała?
Dlatego tak się zdziwiła, gdy zaprosił ją do siebie. Była podekscytowana, myślała, że coś się wydarzy, założyła nową koronkową bieliznę mniejszą o jeden numer, żeby wszystko zmysłowo prześwitywało. Bo po co miałby ją zapraszać na noc do domu w sobotę?
Ale wiedziała, że się pomyliła, gdy zobaczyła, że Oliwia - matka Gabriela siedziała w salonie przed telewizorem, oglądając czwarty sezon "House'a".
Leżał tuż obok niej, trzymał ją za rękę, dmuchał jej ciepłym powietrzem w króciutkie, rude włosy. Gdyby nie była tak zestresowana, mogłaby spokojnie zasnąć w jego ramionach a rano obudzić się przyjemnie zgrzana. Ale za mały biustonosz uciskał ją w żebra...
Gabriel nie chciał nawet z nią rozmawiać i nie wiedziała, po jaką cholerę w ogóle coś takiego zaproponował. Zrozumiałaby, jeśli postawiłby sprawę jasno i ją przeleciał, ale on tak irytująco milczał. Zza zamkniętych na klucz drzwi dochodziły ciche dźwięki włączonego telewizora.
- Gab?
- Tak Em? - Czuła jak wibruje jego senny głos. Ach, ci chłopcy.
Zasznurowała na chwilę usta, żeby zastanowić się, jak ująć swoje pytanie bez zbędnej gadaniny albo gwałtownych, nieprzemyślanych emocji, które mogły wszystko skomplikować w jednej chwili. Do tego Amelia była fatalistką. Dobrze, niech mnie zostawi, niewiele już dla mnie znaczy, i vice versa, ale co powiedzą inni? Jeśli on zacznie opowiadać na prawo i lewo, jak wyglądał związek ze mną, nawet mimo tego, że postaramy się rozejść w przyjaźni, to nadal był ten gorący, nieprzewidywalny Gabriel.
Zacisnęła usta, wiedząc, że im dłużej będzie milczeć, tym trudniej będzie jej coś powiedzieć.
Czy on zasnął..?
- Gabriel, śpisz?
Puścił jej rękę i obrócił się teraz tak, że patrzył prosto na nią, wsparty na łokciu. Poświecił na jej twarz mdłym światłem komórki.
Amelia zmrużyła zielone oczy.
- No niestety nie. - Jego ton wskazywał na ironię.
Wzięła głęboki wdech i rozluźniła spięte mięśnie karku, a to już pomogło jej opanować rozszalałe emocje w jej głowie. Biustonosz przestał już przeszkadzać jej tak bardzo.
Musi to wykrztusić. Najlepiej, jeśli będzie bezpośrednia, w najgorszym przypadku Gabriel zrobi sobie z niej obiekt kpin.
- Gab, myślisz czasem o nas? - Okey, to niezupełnie jest takie szczere czy prostolinijne, jak planowała... Chciała się poprawić, ale powstrzymywała ją świadomość, że pewnie zaczęłaby się zaraz jąkać, pocić i resztka jej pewności siebie zapadłaby się z kretesem pod ziemię.
Nie odpowiedział od razu, co doprowadzało Amelię do istnego szału.
Natychmiast przypomniało jej się, iż ten diabelnie seksowny pajac, w którym podkochiwała się od podstawówki, nie ma absolutnie żadnego powodu, aby być dla niej miłym. Nie należał do uprzejmych ludzi, chociaż powinien, bo... Oliwia niewielu ludziom mówi o tym, że ona i jej syn pochodzą z zapomnianego królewskiego rodu węgierskich królów. To rozrzedzona "błękitna krew", ukrywana przez wiele pokoleń, a i tak praw do korony nie mają żadnych, jednak jak to często bywa w obliczu szarej rzeczywistości ludzie lubią ubarwiać swoją historię. Ojciec Amelii nie miał takiego zdania - był drażniącym realistą. Dlatego dziewczyna nigdy nie bawiła się w księżniczkę, mimo swojego charakteru, odzwierciedlającego jej szlachetną mentalność. Nie miała berła z ubijaka ani korony z papieru i cynfolii, za to w wieku siedemnastu lat mogła pochwalić się, że chodzi z najgorętszym chłopakiem w szkole, natomiast wokół siebie gromadzi codziennie tyle wielbicielek, że spokojnie można nazwać je dworem.
To znaczy chodziła.
- Jestem zajęty myśleniem o innych sprawach, Em. - Przewrócił oczami, kiedy to mówił. Zanim dziewczyna zdołała zapytać, on już tłumaczył: - Na przykład o numerze miseczki Sashy Grey.
Sprytne.
- Rozmiarze - poprawiła Amelia z niesmakiem. Dlaczego mówię z taką dezaprobatą, zrugała się w myślach, przecież sama nie przyszłam tu z czystymi intencjami. Wsparła się na łokciu, tak jak on i przysunęła się do niego twarzą. Gabriel nie odsunął się, ale w końcu był wyższy od niej nawet w takiej pozycji i mogła go co najwyżej pocałować w podbródek. Wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie. - Słuchaj. - Spoważniała na tyle, by i on odczuł wagę sytuacji. - Chyba czujesz, że coś się zmieniło? To... To już nie jest to, czym było na początku. - Tak, inteligentne Mirach, skarciła się w duchu. Szybko odrzuciła te myśli. - Mam... Chodzi mi o to...
- Wiem, Amelia - uciął ją i łagodnie osunął się na łóżko, na którym razem leżeli. Wydawał się strasznie odległy i chłodny a tego się właśnie bała. Cholera! Nawet seks tu już nie pomoże. - Przepraszam, Em. To jednak nie to.
Słowa Gabriela rozniosły się echem po pokoju, mieście, kontynencie, planecie, Drodze Mlecznej... Cisza drażniła zakończenia nerwowe Amelii w ten niekomfortowy sposób, gdy przy okazji wali ci się na głowę świat. 
Opadła bez siły na poduszki obok niego.
- Spoko. - Nie miała ochoty na nic. Obróciła się do niego plecami z niekrytą urazą. Kiedyś śmiała się z dziewczyn, które sądziły, że wystarczy na jedną noc ubrać się jak dziwka, żeby facet zwrócił na nią uwagę. Amelia nigdy nie musiała tego robić - Gabriel sam do niej przyszedł, a teraz co? Cholerny biustonosz.
Nie rozpłacze się. Nie u niego w pokoju. Nie w łóżku najgorętszego chłopaka w całym mieście jak jakaś cholerna cnotka. Śpij, mówiła do siebie bezgłośnie. Zapomnij o tym.
Odrzuciła kołdrę, wstała gwałtownie, po omacku przeszła przez pokój do biurka i niepewnie wzięła swoją bluzę. Spojrzała na nieruchomą sylwetkę Gabriela.
- Spadam do domu, Gab. Może załapię się na powtórkę "Kości" na FOX-ie. - Zanim zdała sobie sprawę, jak idiotycznie zabrzmiały jej słowa, wzięła ją ochota na wybiegnięcie z pokoju. Łzy wzbierały pod jej powiekami coraz silniej. Posłała mu całusa, jak miała w zwyczaju.
Gabriel poruszył się.
- Zostań.
Gdyby w pokoju było jasno, a zamiast plakatu Queen nad łóżkiem wisiałoby lustro, mogłaby zobaczyć, jak zaszokowała ją ta prośba. Szok w stylu "ten facet dał mi z liścia", a nie "ten facet prosi mnie o chodzenie".
Gabriel musiał poświęcić dużo mniej od niej, gdy zaczęli się umawiać. Ona zwiała z jednego spotkania Samorządu, więc ją z niego wyrzucili. Ojciec powiedział, że jeśli ma zamiar chodzić z Gabrielem, to niech nie podchodzi z nim nawet do bloku, w którym mieszkała. A ten pajac? Odpuścił sobie dupeczki i na każdym spotkaniu przypominał jej, jak silna jest ich miłość, jak wiele trzeba była poświęceń, żeby... Kurwa! Poświęceń.
Wezbrała w niej złość.
- A co? Chcesz mnie jeszcze przelecieć? Pochwalić się kolegom, że zaliczyłeś tę laskę Amelię? - Pomyślała przez chwilę, że i jej o to chodziło. To odebrało jej mowę na parę sekund, na szczęście Gabriel był równie zaszokowany, co ona. - Zresztą! - Ściągnęła czarny, koronkowy biustonosz, walcząc jednocześnie z ramiączkami czerwonej bluzki, którą miała na sobie. Rzuciła nim przez pokój. - Masz! Powieś sobie na ścianie, wrzuć zdjęcie na Facebooka albo co tam chcesz zrobić - warknęła z mściwą satysfakcją.
Wpadła na zamknięte drzwi, bo zapomniała, że godzinę temu przymknęli je na klucz. Przekręciła go w zamku.
Pięć minut później biegła do domu przez ulice Pustoszynek. Łzy płynęły jej tak mocno, że powinna zmienić imię na Angel Falls...
Tak księżniczka rzuca księcia.

8 komentarzy:

  1. Wow, świetnie piszesz! Jak ty to robisz?
    Z przykrością stwierdzam, że bardzo ci zazdroszczę (znaczy, dla ciebie to chyba dobrze a mnie za to czeka spowiedź :P). Od razu czuję się, jakbym była Amelią. Właściwie to już ją polubiłam, no, może nie jest zbyt zdecydowana ale niezła. Po prostu genialne.
    Rozdział taki trochę smutny, ale wszystko kończy się tak, jak przewidziałam. To było ohydne ze strony Gabriela (TAKI KSIĄŻĘ Z BAJKI????) tak potraktować tę biedną dziewczynę ale cóż... nie każdy jest aniołem z niebios nawet jeśli ma jakieś tam resztki błękitnej krwi a nawet nie powinien mieć żadnych skrupułów. To przykre, ale tak już bywało w świecie, że te koronowane "baranki" to najgorsze kreatury ludzkie. Przykład mamy np w "Nieboskiej komedii" :D
    Sorki. Ja żyję polskim nawet po szkole :P

    Życzę szczęścia z nowym blogiem, Alpha!
    Życzę tobie dużo weny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam :)

    BTW: Nie wydaje ci się, że Em trochę za bardzo dramatyzuje? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeech no bez przesady xD
      Nie piszę tak rewelacyjnie, jak naprawdę bym tego pragnęła, ale dziękuję.
      Ojjjj, to niedobrze, bo jak mam być szczera Amelia jest główną antagonistką tej historii, więc to trochę tak, jakbyś w "Harrym Potterze" najbardziej lubiła Lorda Voldemorta :) Ale nie martw się, ja tak mam :D
      Polski to moje życie!!! :D
      Pozdrawiam wszystkich Humanistów!
      Tak. Em jest przewrażliwiona. ;)
      Dziękuję, dzięki, całusów sto :*

      Usuń
  2. świetne!
    czemu wcześniej mnie nie zaprosiłaś? mogłaś mi powiedzieć, że tworzysz takie cuda. i ten szablon! matko, ty nie możesz się zmarnować! I twierdzisz, że jesteś grafomanką? jak? pytam.
    słuchaj, skarbie, to niemożliwe, bo grafomania zwykle odnosi się do 1. początkujących twórców ale głównie (i tu punkt 2.) poetów.
    nie jest to reguła - fakt...
    ale jeśli stwierdziłaś u siebie, to przecież nie będę się kłócić :) chcę tylko powiedzieć, że nie będę cię przez to jakoś dyskryminować. dla mnie jesteś the best i zabiję cię, gdy kiedyś wykrztusisz z siebie słowo "zawiesić".
    to jest wszystko.
    pozdrawiam, dusia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i kolejny tasiemiec :P
      No, nie wiem, tak właśnie rozważałam zawieszenie :P
      Dziękuję Dusiu, pogadamy o tym więcej, jak cię spotkam ;)

      Usuń
  3. Też nawet polubiłam Amelię, chociaż przegięła z tym biustonoszem :D
    Na Gabrielu się zawiodłam. Bo to niby taki węgierski (serio? Mogłaś bardziej zaszaleć: np mógłby być dalekim synem wodza Pigmejów no ale trudno :/) królewicz a zachowuje się okropnie.
    Zainteresowałaś mnie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow. Dziękuję uprzejmie :)
      No cóż, nie będę naciskać, skoro tak przypadła wam do gustu, aczkolwiek jeszcze zobaczymy *zaciera szatańsko ręce* :D
      Na wszystko będzie czas i miejsce.
      Pozdrawiam również.

      Usuń
  4. A ja myślę, że Amelia bardzo słusznie postąpiła.
    Może ten chłopak chciał ją tylko wykorzystać? Chociaż na takiego nie wyglądał... Ani nie był tak strasznie chamski...
    W każdym razie popieram!
    Też bym takiego spławiła :P
    Elaizabel :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Elaizabello :* :P
      Ach tak? Wolisz Amelię? No to zaraz skończysz ją chwalić :D
      Pozdrawiam.

      Usuń